sobota, 21 grudnia 2013

Już święta....

I trochę obowiązków, tym razem w parafii Matki Bożej Pocieszenia na Brooklynie. Niektóre zwyczajne a niektóre bardzo barwne....

Na przykład dekorowanie kościoła, pięknie nam wyszło, nie? :)

....pełne ręce pracy....

....i trochę biegania....

a efekt końcowy:



Jeszcze przedświąteczne pozdrowienia dla wszystkich!

wtorek, 22 października 2013

Lipiec i sierpień 2013 - Buckden – Anglia, niedaleko Cambridge.

Zamarzyłem sobie uczyć się angielskiego w czasie roku sabatycznego (rymnęło mi się J).  Skróciłem urlop w kraju, by znaleźć się jak najszybciej w naszej wspólnocie Klaretynów w Backden – Anglia. Tutaj grupa parafian od kilku lat prowadzi ”Angielski dla misjonarzy”. Piękna inicjatywa mająca na celu nauczanie języka, dostosowując zajęcia do poziomu ucznia, oraz zapoznanie z angielską historią, kulturą, obyczajami. Od lipca do końca sierpnia ”uczę się pilnie”. Piękny czas. Co do nauki języka to oczywiście robię co mogę, ale nie jest to już ta świeżość umysłu co 24 lata temu, gdy musiałem wkuwać francuski..., i szło 24/24.  Cóż poradzić....

Niesamowitym było odkrycie angielskiego kościoła katolickiego i reformacji. Reformacje angielska znałem z podręczników historii ale, jak sie mogłem zorientować, znałem głownie jej początkowy okres. O tym że fal prześladowań katolików było kilka zapomniałem. A już w ogóle nie byłem świadomy, że rzymskokatolicki kościół był zakazany tutaj przez ponad 300 lat! Katolicy nie mogli uczęszczać do publicznych szkół, obejmować publicznych funkcji w państwie, musieli płacić podatek od bycia katolikami! I trwało to do blisko połowy XIX wieku. 
Nigdy nie zapomnę wizyt w Ely, by zwiedzić katedrę zbudowaną ponad 4 wieki przed reformacją (http://en.wikipedia.org/wiki/Ely_Cathedral).

gallery.nen.gov.uk
www.timetravel-britain.com
Przerażająca rzeczywistość reformacji  co ”przenika mieczem serce” (nie tylko to chrześcijańskie, ale po prostu to ludzkie), uwieczniona jest w zmasakrowanych kamieniach. Rzeźby świętych z oderwanymi głowami, urąbanymi rękami, stopami…! Twarde granitowe rzeźby! Leżą, teraz jakoś poukładane to tu to tam.... Niby to nieme kamienie, a tak przejmująco opowiadają o okropnościach tamtych czasów.  Skoro tak masakrowano kamienie, cóż musiało się dziać z katolikami skazanymi na śmierć.... Jedna z ulubionych tortur: rozcinano brzuch, wyciągano wnętrzności i po dłuższej udręce wrzucano do Tamizy.......  Uciętą głowę Św. Tomasza Moor’a podgotowano po to, by przez dłuższy czas mogła tkwić zatknięta nad mostem prowadzącym do miasta. Niestety, przemoc wzbudza przemoc i katolicy nie zostawali dłużni...                

W zwiedzanej katedrze pozdzierane do żywego muru zostały freski i malowidła, nie tylko świętych, ale i te ze scenami historii biblijnych! Mozaiki ścienne, witraże, wszystko. Nie mówiąc o obrazach – ani jeden się nie ostał. I tak było wszędzie. Kaplica Matki Boskiej, dawne miejsce pielgrzymek, wspaniała budowla przylegająca do katedry, jest udostępniana grupom katolików, którzy pragną odprawić tu mszę. Ale za to anglikańscy gospodarze umieścili tu rzeźbę matki boskiej „protestanckiej”. Sami zobaczcie do czego to coś  jest podobne! Chyba prowokacja, po to byśmy nie mieli ochoty się tu modlić. Ja w każdym razie zamknąłem oczy,by odmówić cząstkę różańca za wszystkich, którzy kiedykolwiek się tu modlili i zginęli za czystość wiary i za wierność.

O moich angielskich, irlandzkich (polskich, hiszpańskich i indyjskich) współbraciach tworzących delegaturę Anglii i Irlandii  poczytać można na ich internetowych stronach...

Miejsce gdzie jestem jest przeurocze – również dlatego, że jest to „koniec świata”, wiec nie mam niepotrzebnych rozproszeń w nauce, związane z reformacją, poprzez osobę pierwszej żony Henryka VI, która była wieziona przez rok w zamku należącym dziś do naszego Zgromadzenia. Wiernych małej wspólnoty parafialnej wspominał będę długo. Zadzierzgnęły się nowe kontakty – jak z nauczycielkami do których w każdej chwili mogę podsyłać do korekty moje nieporadne językowo homilie po angielsku.

Cieszę się z tych dwóch miesięcy nauki. Wzbogaciłem się poznaniem kościoła, który nigdy nie był ”kościołem siły” – jak określił to jeden z ojców.

Następnym etapem uczenia się języka jest kilkumiesięczny pobyt w parafii, gdzie proboszczem jest Włodek. Miała to być jakaś klaretyńska amerykańska parafia, ale potrzebowałbym do tego wizę pracowniczą, a tę nie łatwo i nie szybko można otrzymać. Od września jestem wiec turystą i odwiedzam brata....
 


Cdn.

czwartek, 29 sierpnia 2013

...ciąg dalszy


Z opóźnionych informacji niesystematycznego blogowca, chyba ta jest najważniejsza:

21 maja 1988 w katedrze Sw. Jana Chrzciciela we Wrocławiu otrzymałem  
święcenia kapłańskie z rak Jego Ekscelencji Arcybiskupa Henryka Gulbinowicza. 

Tak to oficjalnie zabrzmiało. No, miało tak zabrzmieć, bo to by było na tyle z oficjalnych informacji. Nie chciałem robić „oficjalnego święta”. Może trzeba było? Może. To na czym mi zależało, to odprawić mszę w kościele mojego chrztu i prymicyjnej mszy, w otoczeniu tych, którzy o tym fakcie pamiętają (w modlitewnej łączności z tymi, którzy nie mogli przybyć choć pamiętali). Pomodlić się na grobie Rodziców. I tak też było. 

Ale, ale! Zdjęcia z imprezy są? Piękne zdjęcia z przemiłej uroczystości zakonno – rodzinnej. Prowincjał zorganizował wspólną mszę dwudziestopięciolatków w klaretyńskiej parafii na Bujwida we Wrocławiu, ze wspólnym posiłkiem w domu na Wieniawskiego. Brakowało Antka Badury – nie mógł przyjechać z Krasnojarska, gdzie przygotowywał swe święto. Cezarego, który od kilkunastu dobrych lat jest diecezjalnym księdzem i Michała, który po rozwiązaniu ślubów zakonnych i zwolnieniu z kapłańskich obowiązków przyjął sakrament małżeństwa....

Może zorganizuję rocznicę 25 lat pobytu w Afryce? Będę miał problem czy mam prawo wliczać rok sabatyczny w czas służby w Afryce? No chyba tak, bo w końcu jestem afrykańskim proboszczem J. Zapraszam.

PS.
Życzenia i prezenty można przyjmować cały rok czy tak ?




niedziela, 18 sierpnia 2013

Zza innego morza...



Zaległe wiadomości....
W lutym w czasie wizytacji kanonicznej uzyskałem pozwolenie na odbycie „roku sabatycznego”.  Końcem kwietnia 2013 przyjechałem na urlop do kraju i rozpocząłem rok odpoczynku i nauki. Po trzynastu latach pracy na misji w Soubre, po przeżyciach wojennych, mam czas na wewnętrzną odbudowę i nabranie sił, ładowanie akumulatorów jak zwykło się mówić, na chyba już ostatni okres wytężonej pracy...  Co? No, myślę że to już ostatni rok sabatyczny przed emerytura....  zobaczymy.
Mimo iż jestem poza Afryka, jestem proboszczem w Soubre (inf. dla ciekawskich). Wracam w marcu 2014 na parafię – według oficjalnych zarządzeń – a tylko te proszę brać pod uwagę. Proszę! (inf. dla lubiących szeptać).  O. Wojciech Kobyliński administruje parafią. Ma do pomocy O. Tomka Pawlki....... nowego wikarego w Soubre i brata Jana Mężyka - obecnie na urlopie. Dość liczna grupa ludzi świeckich pomoże im nakręcać życie parafii.
 
Proponuję, jeśli ktoś chce mi pomagać, przyjrzeć się fragmentom pisanym inna czcionką: może byśmy spróbowali o którymś z tych tematów wymienić nasze przemyślenia? Możemy i o innych, na przykład o ludziach, którzy nie lubią przyjmować do wiadomości oficjalnych informacji a wolą szepty za plecami... tyle że, obawiam się, nie będę miał wiele do powiedzenia, ale chętnie poczytam doświadczenia innych.




piątek, 5 kwietnia 2013

Wielkanocnie... powielkanocnie... i....

Wiele przygotowań i już po Wielkanocy...

Od 1991 roku trwa  zwyczaj wprowadzony przez ówczesnego Nuncjusza Ks. Bp Janusza Bolonka zwyczaj spotkań misjonarzy z Polski. Odbywają się dwa razy w roku, po świetach Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy w ktorejs z powierzonych nam misji. Tym razem było to Soubre.

Spotkanie powielkanocne było również okazją by wspólnie podziękować Bogu za moje 25 lat (!) kapłaństwa.



piątek, 22 marca 2013

A w wolnych chwilach....

Można na przykład uprawiać ogródek... dzięki czemu na stół misjonarza trafiają produkty własne i o dowolnej porze dnia...

Tym razem szczególną dumą napawają ..... zbiory pomidorów. No może nie jest to typowy owoc afrykański, ale jaka przyjemność!! i trochę smaków nieegzotycznych. W końcu pojęcie towaru luksusowego jest bardzo relatywne i ma coś wspólnego z ogólną dostępnością tegoż.