Niesamowitym było odkrycie angielskiego kościoła katolickiego i reformacji.
Reformacje angielska znałem z podręczników historii ale, jak sie mogłem
zorientować, znałem głownie jej początkowy okres. O tym że fal prześladowań
katolików było kilka zapomniałem. A już w ogóle nie byłem świadomy, że
rzymskokatolicki kościół był zakazany tutaj przez ponad 300 lat! Katolicy nie
mogli uczęszczać do publicznych szkół, obejmować publicznych funkcji w
państwie, musieli płacić podatek od bycia katolikami! I trwało to do blisko połowy
XIX wieku.
Nigdy nie zapomnę wizyt w Ely, by zwiedzić katedrę zbudowaną ponad 4 wieki
przed reformacją (http://en.wikipedia.org/wiki/Ely_Cathedral).gallery.nen.gov.uk |
www.timetravel-britain.com |
W zwiedzanej katedrze pozdzierane do żywego muru zostały freski i
malowidła, nie tylko świętych, ale i te ze scenami historii biblijnych! Mozaiki
ścienne, witraże, wszystko. Nie mówiąc o obrazach – ani jeden się nie ostał. I
tak było wszędzie. Kaplica Matki Boskiej, dawne miejsce pielgrzymek, wspaniała
budowla przylegająca do katedry, jest udostępniana grupom katolików, którzy
pragną odprawić tu mszę. Ale za to anglikańscy gospodarze umieścili tu rzeźbę
matki boskiej „protestanckiej”. Sami
zobaczcie do czego to coś jest podobne!
Chyba prowokacja, po to byśmy nie mieli ochoty się tu modlić. Ja w każdym razie
zamknąłem oczy,by odmówić cząstkę różańca za wszystkich, którzy kiedykolwiek
się tu modlili i zginęli za czystość wiary i za wierność.
O moich angielskich, irlandzkich (polskich, hiszpańskich i indyjskich)
współbraciach tworzących delegaturę Anglii i Irlandii poczytać można na ich internetowych
stronach...
Miejsce gdzie jestem jest przeurocze – również dlatego, że jest to „koniec
świata”, wiec nie mam niepotrzebnych rozproszeń w nauce, związane z reformacją,
poprzez osobę pierwszej żony Henryka VI, która była wieziona przez rok w zamku
należącym dziś do naszego Zgromadzenia. Wiernych małej wspólnoty parafialnej
wspominał będę długo. Zadzierzgnęły się nowe kontakty – jak z nauczycielkami do
których w każdej chwili mogę podsyłać do korekty moje nieporadne językowo
homilie po angielsku.
Cieszę się z tych dwóch miesięcy nauki. Wzbogaciłem się poznaniem kościoła,
który nigdy nie był ”kościołem siły” – jak określił to jeden z ojców.
Następnym etapem uczenia się języka jest kilkumiesięczny pobyt w parafii, gdzie proboszczem jest Włodek. Miała to być jakaś klaretyńska amerykańska parafia, ale potrzebowałbym do tego wizę pracowniczą, a tę nie łatwo i nie szybko można otrzymać. Od września jestem wiec turystą i odwiedzam brata....
Cdn.
Trochę zmasakrowałeś nazwę Buckden. Zdjęcie jednak nie pozostawia złudzeń jak miejscowość nazywa się naprawdę. Pozdrawiam z jesiennej Anglii.
OdpowiedzUsuń