10 października - po tygodniu -
skończył się pucz. Regiment de Securité du President (RSP), utworzony przez
dyktatora, którego ludność pożegnała protestami 9 miesięcy temu, nie chciał
pogodzić się z tym, że nie zaakceptowano jako kandydatów do wyborów prominentów
partii dyktatora. Generał puczystów, który ma krew na rękach jeszcze od lat
osiemdziesiątych też został odrzucony. Przyjął z godnością i stoickim spokojem
orzeczenie sądu najwyższego... a po tygodniu zrobił pucz.
Wszystko rozgrywało się w Ouagadougou. Niestety padło z 10 młodych spośród próbującej protestować ludności. RSP rozpraszało zebranych ostrymi nabojami... Po tygodniu generał schował się w nuncjaturze.... Kardynałowi udało się uspokoić ludność, która chciała maszerować na nuncjaturę by ostro protestować (..kamienie, ogień...). W końcu generał oddał się w ręce żandarmerii. Jest sądzony.
Jego wojoki wróciły do koszar.
Jednak gdy przyszło do oddania broni regularnej armii, która zjechała się z
niemal wszystkich większych miast by wykurzyć RSP, okazało się, że ci ostatni
nie chcą oddać dubeltówek. Więcej, argumentowali, że cześć uzbrojenia należy do
innych państw i jest tylko przechowywana w ich magazynach. RSP to około 1200
żołnierzy, na chyba 10.000 ogółu armii. Są najlepiej uzbrojeni, najlepiej
płaceni...i chyba też dlatego nie lubiani przez resztę żołnierzy.
W końcu zamknęli oficerów od rozbrojenia jako zakładników....Tak koło
południa. A po północy regularna armia przypuściła szturm ich koszary. Ponoć
odbyło się bez ofiar w ludziach. Rozesłano ich po wszystkich jednostkach w
kraju i tym samym RSP już nie istnieje.
Dzięki Bogu nie ma porównania z sytuacja na Wybrzeżu. Układ sił
politycznych, a może bardziej, stokrotnie mniejsza różnorodność plemienna i
chyba również mniejsze zyski do podziału, to wszystko sprawia, że nie powinno
już nic więcej się wydarzyć w czasie po wyborach. A wybory przełożono na 29
listopada.
W sumie cały kraj ...czyli duże miasta....ucierpiały sparaliżowaniem
życia. Ludność, a w zasadzie młodzież strajkowa, pilnowała by żaden sklep nie
był otwarty, żadna budka z czymkolwiek... Nawet pietruszki na targu nie można
było sprzedawać.... Oczywiście wszystkie instytucje, banki itd., miały odgórny
nakaz nie otwierania. Zresztą i bez tego nie odważyliby się otwierać, widząc
setki dzieciaków gotowych do rozróby.
U nas, w Koudougou, popalili z 5 domów i restauracje należących do
byłych osobistości partii dyktatora, właściwie bogu ducha winnych w zaistniej
sytuacji.
Teraz panuje spokój, a wybory już jutro!
foto: ibtimes.com, BBC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz