Cześć
moi “blogowicze”!
Mam pięć
godzin do wejścia na pokład samolotu z Brukseli do Abidjanu. Dużo czasu.
Jeszcze nigdy tak długo nie musiałem czekać. No to niech będzie “myśl o
czasie”.
“Jak
szybko ten czas ucieka…” Oczywiście nie jest to moja oryginalna myśl, ale ta wyłuskana,
zapamiętana z mnóstwa spotkań, które są już za mną. Ciekawe, że nie tylko moi
bliscy i znajomi jak ja “po pięćdziesiątce” z nutką nostalgii czy żalu, jakby
zapatrzeni w teraźniejszość co właśnie staje się przeszłością, wygłaszali tę prawdę
: Ale ten czas szybko leci! Mówiły to i dwudziestolatki!
Czyżby jakaś akceleracja cywilizacyjna, bo ja w ich wieku….! A skoro tak wspólnie
o tym wiemy że “przeleciało” to chyba tym bardziej trzeba by było, świadomie,
jak najwięcej tych chwil zatrzymać.
Tak więc
szybko minęło mi te dziesięć miesięcy roku sabatycznego i spieszno mi wracać. Tak,
spieszno mi wracać, bo czas szybko ucieka i robota czeka…. No, chyba nie muszę tłumaczyć,
że to nie o robotę się rozchodzi, nie ona pogania ale…. marzenia! Wypoczął duch
i ciało, i znów chce mi się marzyć, i mam nowe marzenia. Marzy mi się …
Co mi się
marzy to się wydarzy…. Nie to chciałem napisać, ale się napisało - niech jest taka odpustowa rymowanka, dlaczego
nie? A o tym co mi się marzy napiszę w najbliższej przyszłości, bo tekst na
blog ma być krótki.
A dziś,
namawiając was by nie smucić się tym, iż czas przemija nieubłaganie, chcę każdemu
z was spotkanych na drogach: Niemiec, Anglii, Stanów i domu jakim jest dla mnie
Polska, podziękować za wspólnie spędzone dobre chwile. A tych z was, których właśnie
z braku czasu spotkać nie zdołałem przepraszam, z nadzieja że już jestem
usprawiedliwiony.
Niech
Pan czasu i wieczności nas strzeże…. A my, dajmy się mu prowadzić.
Pa.
Z
lotniska w Brukseli. 25.03.2014 10h00 – 11h07
Zbysio - Łasuch! :)
OdpowiedzUsuńI My dziękujemy za te szybko mijające, ale jakże piękne chwile. Na szczęście nikt nie odbierze Nam wspomnień, do których możemy wracać ilekroć chcemy i z uśmiechem wyczekujemy kolejnego spotkania! :)
Pozdrawiam serdecznie i ciesze sie z mozliwosci spotkania. A propos dlugiego oczekiwania na lotnisku...mnie kiedys bylo dane czekac 7 godzin! Ale mialam z soba "Mysli" Seneki, ktore dostalam w Polsce jako prezent no i jakos przezylam...Poza tym na lotnisku zawsze jest fajnie bo przewijaja sie tlumy ludzi, i ja trudnie swoj umysl myslami na ich temat typu kim sa, dokad sie wybrali i w jakim celu.
OdpowiedzUsuńA ciekawe jak Wielebny znalazl parafie po powrocie...:-)
Owocnego przeżycia Wielkiego Tygodnia życzę, a potem... radosnej Wielkanocy. Pamiętam w modlitwie.
OdpowiedzUsuń